"Koci, koci łapci" to spektakl na podstawie jednej z baśni braci Grimm, pt. "Stoliczku, nakryj się!".
Wydaje się, że jest to prosta historia, którą wiele razy rodzice czytali nam na dobranoc, a jednak w pewien sposób urzeka, przypominając o tych najbardziej podstawowych prawach rządzących światem.
W spektaklu przeplatają się dwie historie: fabuła właściwa przerywana jest żartobliwymi kłótniami Kozy (Wioletta Sokal) z Kotem (Marek Sitarski). Przygoda trzech braci zaczyna się w momencie, gdy zostaje odkryte zostaje kłamstwo zwierzęcia. Z tego powodu bracia zostają wygnani z domu przez własnego ojca.
Całość oparta jest na plastyce: widać sprawną grę światłem, słychać budujące nastrój, proste motywy muzyczne. Postacie Kota i Kozy występują w kostiumach (w tzw. planie żywym), natomiast pozostałe role grają lalki. Zwraca uwagę niezwykłość ich wykonania: zrobione są ze starych naczyń, drewnianych elementów, a także nieużywanych już urządzeń (np. koza z odkurzacza). Aktorzy mają na sobie jednolite, kremowe stroje, które dobrze komponują się z dominującym elementem scenograficznym, jakim jest wielki, zbudowany z jasnych, surowych desek wóz. Jest to rekwizyt bardzo funkcjonalny: w szybki sposób, dzięki prostym zabiegom konstrukcyjnym, które zostały w nim zastosowane (okiennice, otwierana półka, wielki wiatrak), może szybko stać się karczmą lub miejscem pracy młynarza. Zmian scenografii aktorzy wykonują w tańcu.
"Koci, koci łapci" to widowisko bardzo przyjemne w odbiorze, które ogląda się z zainteresowaniem nawet wtedy, kiedy przekroczyło się już próg dorosłości. Historia braci, z których każdy wyuczył się określonego rzemiosła, a następnie został oszukany przez nieuczciwego karczmarza. W pewien sposób fascynująca jest gra aktorów, którzy chowając się za rekwizytami, jednocześnie (tu szczególnie wielkie brawa należą się aktorowi, grającemu "Kije samobije" - Ernest Nita).
Jest to bardzo dobry spektakl, który w prosty, ale ciekawy sposób pokazuje ważną w gruncie rzeczy historię. Warto zaobserwować, jakimi środkami operuje teatr lalkowy, robiony głównie z myślą o najmłodszych odbiorcach, którzy, jeśli już od dzieciństwa ulegną jego magii, mogą pozostać wierni teatrowi w ogóle.
Widowisko momentami wydawało się za długie. Pewną monotonię wprowadzały przejścia między scenami, ale te "uchybienia" nie przesądzały o odbiorze całości. Po obejrzeniu "Koci, koci łapci" przez jakiś czas na twarzy dorosłego widza widnieje uśmiech zamyślenia, rozwiewany rozentuzjazmowanymi okrzykami dzieci, komentującymi to, co przed chwilą działo się na ich oczach.
W tego typu spektaklach kryją się podstawowe prawdy, dotyczące np. zakazu kłamstwa (jego zgubnych skutków), fałszu nieznajomych oraz wzajemnej pomocy, jakiej powinno udzielać sobie rodzeństwo. "Koci, koci łapci" w reż. Marka Sitarskiego nastraja pozytywnie, ponieważ bajki z morałem aktualne są dla ludzi w każdym wieku i żyjących w każdym czasie. Siła teatru polega natomiast na tym, że wizualne przedstawienie baśni: gesty, rekwizyty, słowa, podkreślane grą świateł i muzyką, kreują na oczach młodych i starszych widzów świat, który zawsze będzie kojarzył się z pewną, rządzącą się niezbywalnymi prawami, Utopią z dziecięcej krainy fantazji.
Źródło:
J. Marcinkowska, „Awantura o kozę ze stolikiem w tle”, „Teatralia Zielona Góra”,
16.04.2009.
Autorzy:
Adaptacja: Marek Sitarski (na podstawie braci Grimm - "Stoliczku, nakryj się!")
Reżyseria i muzyka: Marek Sitarski
Scenografia i projekty lalek: Jan Polívka
Wykonanie lalek: Rafał Budnik
Obsada:
Gospodyni, Osiołek, Koza w planie lalkowym - Olga Paszkowska
Koza w planie żywym, Kot w planie lalkowym - Wioletta Sokal
Olko - Radosław Chabowski
Karczmarz - Robert Gulaczyk
Ojciec, Młynarz - Jerzy Kaczmarowski
Kijko - Piotr Lizak
Sławko - Ernest Nita
Kot w planie żywym, Garncarz - Marek Sitarski
Premiera: 8.02.2009 r.