Historia

Historia lubuskiej sceny lalkowej
 

HALINA LUBICZ – PIONIERKA ZIELONOGÓRSKIEJ SCENY LALKOWEJ

Nazwisko Haliny Lubicz (ur. 5 lutego 1906 w Białej Podlaskiej, zm. 1 kwietnia 1991 w Zielonej Górze) zapisało się złotymi zgłoskami w dziejach naszego miasta.

Była nie tylko znakomitą aktorką i reżyserką, pionierką tutejszego teatru lalkowego, ale również pełną poświęcenia działaczką społeczną i oświatową, szczególnie zasłużoną na polu pracy z osobami niewidomymi.

 

Urodziła się jako córka polskiego działacza niepodległościowego Michała Pempkowskiego oraz jego żony Marii (z domu Wolf), niemieckiej tancerki baletowej i rewiowej. Dzieciństwo spędziła u dziadków w Dreźnie, gdzie została zapisana do szkoły baletowej i konserwatorium w klasie fortepianu. Kontynuowała naukę w Toruniu, gdzie w 1918 roku zamieszkała wraz z rodzicami. W tym czasie zaczęła uczęszczać do tamtejszego Studia Dramatycznego. Podczas wojny polsko-bolszewickiej zgłosiła się na front jako sanitariuszka, związała się również z harcerstwem. W 1921 roku podczas swojej wizyty w Toruniu sam marszałek Piłsudski złożył jej specjalne podziękowanie i zaprosił do wspólnego zdjęcia.

Po maturze Halina Pempkowska podjęła pracę w Urzędzie Wojewódzkim Pomorskim w Toruniu. Od 1925 roku występowała na deskach tamtejszych teatrów. Z początku – jak pisze jej syn, Henryk Ryszard Żuchowski – „nie jest kandydatką na role ściśle dramatyczne, jej silną bronią jest taniec, ruch, śpiew i raczej repertuar muzyczny. Ma predyspozycje raczej rewiowe, niż dramatyczne, te ostatnie rozwiną się u niej znakomicie w drugiej połowie jej życia”. Warto podkreślić, że była również twórczynią choreografii do wielu spektakli, w których występowała. Od 1935 roku z powodzeniem kontynuowała karierę w teatrach poznańskich: Letnim i Narodowym oraz w Operetce. W międzyczasie wyszła za mąż za harcmistrza Teodora de Lubicz-Żuchowskiego, ale różnice charakterów i temperamentów sprawiły, że małżeństwo to po kilku latach zakończyło się rozwodem. Z drugim mężem, Józefem Kirszke, pozostała związana aż do jego śmierci w 1973 roku. 

Podczas okupacji niemieckiej zarabiała na życie jako sprzątaczka, a następnie kontystka w biurze architektonicznym, a w międzyczasie także jako bileterka w kinie DELI. Jednocześnie zaangażowała się w działalność, która w istotnej mierze wpłynęła na jej dalszą drogę zawodową – w swoim oraz innych „sprawdzonych” mieszkaniach prowadziła konspiracyjnie teatrzyk lalkowy. „Halina wyczuwa, że ta zabawa, chociaż niebezpieczna dla niej i dla rodziny, jest szansą na psychiczną równowagę w okupacyjnym czasie. […] – wspomina H.R. Żuchowski, który jako utalentowany nastolatek sam zaczął wówczas pisać sztuki dla najmłodszych widzów. – Na przedstawienia przychodzi coraz więcej dzieci i dorosłych […] Zespół coraz lepiej animuje lalkami. Halina ćwiczy w wolnych chwilach. chce poznać tajemnice lalki. […] Te ćwiczenia i nabranie doświadczenia pozwolą jej po wojnie douczać w swoim teatrze adeptów lalkarstwa w sztuce animacji”.

Tuż po wojnie została sekretarką Wydziału Kultury Urzędu Miasta Poznania, ale jeszcze w tym samym 1945 roku przyjęła propozycję zorganizowania od podstaw  Teatru Marionetek, przekształconego później w Teatr Lalki i Aktora. Wystawienie „Śpiewaka leśnego”, sztuki autorstwa jej syna, przeszło do historii jako pierwsza pełnospektaklowa premiera w powojennym Poznaniu. Halina Lubicz do roku 1951 pełniła stanowisko dyrektorki stworzonej przez siebie sceny, by w następnym roku przenieść się do Teatru Polskiego.

Za namową męża i syna w sezonie 1954/55 podjęła pracę w zielonogórskim teatrze (ówczesnym Teatrze Ziemi Lubuskiej), zarządzanym w tamtych latach przez dyrektora Zbigniewa Koczanowicza, z którym jeszcze przed wojną niejednokrotnie grywała na deskach toruńskiego Teatru Narodowego. Przyjęta bardzo serdecznie przez pracowników, po występie w komedii George’a Bernarda Shawa „Żołnierz i bohater” (prem. 4 II 1955) szybko zaskarbiła sobie uznanie i sympatię tutejszej publiczności. Od samego początku grała role bardzo różnorodne, także pod względem interpretacyjnym. W „Młodości ojców” Borysa Gorbatowa [prem. 1 V 1955 – reż. Stanisław Milski] „nakreśliła swoją postać grubą kreską”, zaś w „Pogotowiu serca” Kazimierza Barnasia [prem. 27 VII 1955 – reż. Stanisław Jaśkiewicz] „poszła, jakby to dzisiaj określono, w telewizyjną naturalność”. W „Szelmostwach Skapena” Moliera [prem. 20 X 1955 – reż. Leonia Jabłonkówna] stworzyła „barwny epizod charakterystyczny dla epoki”, w „Panu Damazym” Józefa Blizińskiego [prem. 18 II 1956 – reż. Kazimierz Czyński] „skrajnie komediową postać Tykalskiej”. Satysfakcję przyniósł jej udział w „Szklance wody” Eugène’a Scribe’a w reżyserii Koczanowicza (prem. 27 IV 1957), gdzie „zagrała odmienną od poprzednich rolę Anny, pięknej arystokratki. Przy okazji pokazała na scenie, jak się poruszać w klasycznej sztuce i jak nosi się kostium”.

Na przestrzeni kolejnych lat występowała w tak ważnych spektaklach, jak „Lato” Tadeusza Rittnera (prem. 14 VI 1959) i „Człowiek z budki suflera” Tadeusza Rittnera (prem. 14 I 1961), „Powrót Adama” Leszka Proroka (prem. 24 VI 1961), „Żywot Józefa” (prem. 7 X 1961) oraz „Baba-dziwo” (prem. 9 XII 1967 – wszystkie w reż. Marii Straszewskiej), „Fiesco, czyli spisek w Genui” Schillera (prem. 6 II 1960) i „Elektra” Sofoklesa (prem. 4 VI 1960 – oba w reż. Jerzego Zegalskiego), „Ocalenie” Ireny Kubickiej i Alicji Zatrybówny (prem. 18 II 1961 – reż. Marek Okopiński), „Grzech” Stefana Żeromskiego (prem. 18 XI 1961 – reż. Tadeusz Mroczek), „Portret” Jana Pawła Gawlika (prem. 20 I 1962), „Rzecz listopadowa” Ernesta Brylla (prem. 7 II 1969) i „Król Edyp” Sofoklesa (prem. 22 V 1971 – wszystkie w reż. Jerzego Hoffmanna), „Fizycy” Friedricha Dürrenmatta (prem. 23 IV 1966 – reż. Andrzej Makarewicz), „Bolesław Śmiały” Stanisława Wyspiańskiego (prem. 9 XII 1966) i „Skalmierzanki” Jana Nepomucena Kamińskiego (prem. 19 II 1967 – oba w reż. Zbigniewa Stoka), „Zamieć” Leonida Leonowa (prem. 23 IV 1970 – reż. Teresa Żukowska). Po raz ostatni wystąpiła na scenie w sztuce „Ten miły stary dom” Aleksieja Arbuzowa (prem. 29 X 1972 – reż. Danuta Jagła). 

W październiku 1962 roku z jej inicjatywy powstała w Zielonej Górze Scena Lalkowa, która na drodze zorganizowanego wśród dzieci plebiscytu otrzymała nazwę „Cudaczek”. Po inauguracyjnej premierze „Janka Wędrowniczka” (6 X 1962) „ciocia Halina” jeszcze wielokrotnie podbijała serca najmłodszych widzów, realizując takie bajkowe przedstawienia, jak „Kozalinka” (prem. 11 IV 1963, wersja II – prem. 18 XII 1971), „Ptasie mleko” (prem. 19 X 1963) czy „Tajemnica starej wierzby” (prem. 20 I 1968). Jak sama tłumaczyła, w tym teatrzyku „wszyscy musieli być wychowawcami, nie tylko aktorzy, ale i bileter wpuszczający dzieci i kierowca dowożący dzieci do teatru – pracownicy byli zresztą specjalnie w tym celu przeszkoleni. Rola teatru nie kończyła się więc z chwilą odłożenia lalki do pudła”. 

W tym okresie zagrała jedną ze swoich wymarzonych ról – rolę Matki w „Balladynie” Słowackiego (prem. 10 XI 1963 – reż. Bohdan Czechak):

Czekała na nią wiele lat – wyjaśnia H.R. Żuchowski. – […] Tym razem marzenia się spełniają. Gra Matkę kontrastowo. W pierwszym akcie jest to rubaszna, miejscami przebiegła, chcąca wydać za mąż obie córki rodzicielka. W drugiej części jako kobieta niewidoma prowadzi rolę „do wewnątrz”. Ciekawe jest przekazanie kalectwa przez aktorkę. Zawsze ją denerwowało, kiedy artyści grający niewidomych demonstrowali ich ślepotę i nadużywali rąk i nóg do penetrowania terenu. Jej przekaz braku oczu u postaci polega bardziej na jej statyczności i co najwyżej minimalnym ruchu, a to w połączeniu  z jej wyciszeniem podnosi tragizm roli.

Aktorka już od dawna całym sercem angażowała się w działalność Związku Niewidomych, opiekując się m.in. zespołami artystycznymi złożonymi z osób dotkniętych tą niepełnosprawnością. Jak wspomina H.R. Żuchowski, „we wrześniu 1953 nadchodzi list, który jest elementem zwrotnym w jej życiorysie. List ze wsi Bogaczów pod Zieloną Górą od dwudziestoparoletniego niewidomego. […] Młody człowiek Michał Kaziów, który jako żołnierz stracił wzrok i ręce, pisze do poznańskiego związku, że interesuje się radiem i sztuką”. Halina Lubicz „stanęła na głowie, żeby mógł rozpocząć naukę w normalnej szkole średniej (o tym, że kiedyś zrobi doktorat, nikomu się wtedy nie śniło). Zamieszkał u nas. A moja mama stała się naszą wspólną mamą”.

Wśród jej podopiecznych znajdowała się także Małgorzata Czerwińska:

[Halina Lubicz] uczyła Braille’a, czynności życia codziennego, orientacji przestrzennej. […] Znamy ją z kursów rehabilitacyjnych, obozów, wycieczek, spotkań autorskich i zupełnie prywatnych. Układała z nami bukiety z polnych kwiatów. Barwnymi opowieściami odkrywała przed nami piękno przyrody. Zwracała uwagę na kulturę osobistą i zasady savoir-vivre. Uczulała na bogactwo mowy ojczystej. Mając blisko lat 70, uczyła niewidomych pływać. Stawiała przed nami wysokie wymagania, twierdząc, że nie zostaniemy zepchnięci na margines życia tylko wtedy, gdy w wielu dziedzinach okażemy się lepsi od widzących. […]

Szkoląc niewidomych w sztuce operowania głosem, sama dała się poznać jako świetna reżyserka i aktorka radiowa. W 1976 roku otrzymała główną nagrodę na Ogólnopolskim Przeglądzie Słuchowisk Radiowych za rolę Matki w słuchowisku „Cała moja nadzieja” Jerzego Pilichowskiego. To jedno z wielu wyróżnień, które zdobyła w różnych dziedzinach swojej artystycznej i społecznej działalności.  Za swoje zasługi na polu teatru lalkowego otrzymała Honorowy Dyplom UNIMA. Była posiadaczką m.in. Lubuskiej Nagrody Kulturalnej I stopnia, Nagrody Kulturalnej „Nadodrza”, Honorowej Odznaki za Zasługi dla Zielonej Góry i Krzyża Kawalerskiego Odrodzenia Polski. Otrzymała również tytuły Zasłużonego Obywatela Zielonej Góry i Zasłużonego Działacza Polskiego Związku Niewidomych. Do wszystkich tych odznaczeń nie przywiązywała większej wagi – za wyjątkiem Orderu Uśmiechu, przyznanego głosami dziecięcej widowni.

Wiele lat później dyrektor LT Robert Czechowski podkreśla: „Jestem synem lalkarzy, więc to, co robiła Halina Lubicz, ma dla mnie szczególne znaczenie. Wiem, ile znaczy dla dziecka dobrze zrobiony spektakl. […] Chwała jej i wielki szacunek za całą działalność. Proszę mi uwierzyć, że ducha pani Haliny czuć w tych murach, jest tu dalej obecny”.  

                             
Źródła:
P. Nijaki, „Duch Haliny Lubicz jest tu dalej obecny”, „Gazeta Lubuska” 2015, nr 203.
L.J. Welker, „Z wielkim sercem do innych ludzi”, „Nowości: Gazeta Pomorza i Kujaw” 2006, nr 110.
H.R. Żuchowski, „Opowieść o niepowtarzalnym życiu Haliny Lubicz”, Lublin 2005. 
„XV lat Sceny Lalkowej Lubuskiego Teatru w Zielonej Górze”, red. E. Moroń i I. Dragan, Zielona Góra 1977.

Zdjęcia: Tadeusz Ambroż, Czesław Łuniewicz, materiały LT

(oprac. pp)

Subskrybuj
Zapraszamy do zapisania się na nasz teatralny newsletter:
Nie spamujemy. Ponieważ jesteśmy Aktorami :)